
W sobotę lider chrzanowskiej A-klasy LKS Start Kamień mierzył się z mającym tylko jedno zwycięstwo na koncie Promykiem Bolęcin. O ile gospodarze przyzwyczaili swoich fanów do wysokich zwycięstw z ligowymi rywalami, tak po pierwszej połowie sympatycy drużyny Romana Skowronka mieli podstawy by sądzić, że być może będą świadkami niespodzianki w wykonaniu swoich ulubieńców.
Sobotnie starcie zapowiadało się ciekawie jeszcze przed meczem. Przyjezdni wystawieni byli na próbę czasu w kontekście przyjazdu swojego nominalnego bramkarza, który ostatecznie na mecz nie dotarł. W jego miejsce Wiesław Liszka zmuszony był wstawić początkowo przewidzianego na ławkę rezerwowych Piotra Pietraszka. Różnicy nie było widać w pierwszej połowie, a szczególnie w początkowym kwadransie, kiedy to żadna z drużyn nie zmusiła obrony rywali do ofiarnych interwencji. Dzielnie broniący się zawodnicy Promyka Bolęcin skapitulowali dopiero w 21. minucie. Piłkę z lewej strony boiska mocnym dośrodkowaniem dogrywał Marcin Czech, a do ustawionego z drugiej strony Pawła Panka przedłużył ją Konrad Kuglin. 25-latek spokojnie przyjął futbolówkę, przełożył na lewą nogę i precyzyjnym strzałem w okienko nie pozostawił golkiperowi żadnych szans. Kilka minut później niemałe zdziwienie wywołało dojście do głosu przyjezdnych, a jeszcze większym zaskoczeniem było fatalne pudło z bliskiej odległości Dominika Sieprawskiego. Po chwili jednak przyjezdni zdołali odrobić jednobramkową stratę. Celne dośrodkowanie z rzutu wolnego w pole karne Startu niepilnowany Jakub Piegza zamienił na gola dającego jego drużynie remis. Goście długo nie mogli jednak cieszyć się z bramki, bo naciskany przez obrońcę i szarżujący prawą flanką Czech zmusił Pietraszka do wyjęcia piłki z siatki. Bolęcinianie mimo wszystko podnieśli się po tej stracie. Kolejny raz niemal niewidoczny dla defensywy Romana Skowronka okazał się Piegza. 23-latek bezwzględnie wykorzystał błąd obrońców i po wrzutce z lewej strony bezlitośnie z kilku metrów pokonał Tomasza Dzierwę. Jeszcze w doliczonym czasie gry pierwszej połowy niezłe dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola próbował zamienić Grzegorz Panek, lecz po jego uderzeniu głową piłka odbiła się od słupka i szybko opuściła pole karne, a sędzia Michał Gębala zakończył pasjonujące widowisko.
-[FOTOGALERIA
-[FOTOGALERIA
Gdyby piłkarze Promyka Bolęcin mieli w sobie tyle sił co w pierwszej odsłonie, to kibice zgromadzeni na trybunach w Kamieniu mogli być świadkami pierwszej straty punktów Startu w tym sezonie. Determinacja gospodarzy była jednak większa niż zmęczenie przyjezdnych. Piłkarze Romana Skowronka po zmianie stron na początku groźnymi główkami szukali swojej szansy na objęcie prowadzenia. O dużym niefarcie może mówić Mariusz Wołek, który ani przy dobitce po strzale Grzegorza Panka, ani przy indywidualnej okazji przed polem bramkowym nie znalazł sposobu na Pietraszka. W 64. minucie Paweł Panek wypuścił podkręconą piłkę na dłuższy słupek Promyka. Futbolówkę szybującą nad głowami zawodników cudem z linii bramkowej wyratował Daniel Doległo. Chwilę później goście nie mieli już jednak nic do powiedzenia. Kapitan Startu wykorzystał dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego Pawła Panka i mocnym strzałem głową zza jedenastego metra dał Startowi prowadzenie. Szansę na drugie trafienie miał Marcin Czech, lecz na drodze 30-latka do tego wyczynu stanął słupek. Trzy punkty dla drużyny z Kamienia przypieczętował czwartą bramką w tym meczu Paweł Panek. 25-letni skrzydłowy umiejętnie ograł rywali czyhających na lewej stronie boiska i mocnym, pewnym strzałem zapewnił dziewiąte zwycięstwo Startowi. Wynik mógł być jeszcze okazalszy, ale na trzy minuty przed końcowym gwizdkiem Konrad Kuglin nie sfinalizował wypracowanej przez strzelca dwóch goli akcji.
LKS Start Kamień wciąż zajmuje fotel lidera chrzanowskiej A-klasy i z kompletem zwycięstw 17 października zmierzy się na wyjeździe z MZKS-em Alwernia. Promyk Bolęcin z zaledwie jedną wygraną stoczy w przyszłym tygodniu walkę na własnym obiekcie z będącą w środku tabeli Zagórzanką Zagórze.
-[FOTOGALERIA
-[FOTOGALERIA
Klasa A (Chrzanów), 10.10.2020
Start Kamień - Promyk Bolęcin 4:2 (2:2)
Paweł Panek 21, 82, Czech 32, Grzegorz Panek 69 - Piegza 30, 33
Sędziowali: Michał Gębala - Jonasz Kita, Łukasz Łabuzek
Start Kamień: Dzierwa - Panek, Gorliński (Stolarczyk 46’), Bulanda, Kozioł (Paszkowski 46’), Bidas (Panek Piotr 70’), Wołek, Wojtoń (Nastałek 83’), Czech, Kuglin, Panek Paweł
Promyk Bolęcin: Pietraszek - Kuraś, Patoń, Zaaboul, Błaszczyk, Sadowski, Piegza, Doległo, Głuszko, Bębenek, Sieprawski (Grzyska 80’)
FUTMAL MVP - Paweł Panek (LKS Start Kamień): Skrzydłowy Startu Kamień pokazał się z najlepszej strony zdobywając dwie bramki w starciu z Promykiem Bolęcin i dorzucając do tego asystę. 25-latek był o włos od skompletowania hat-tricka, jednak po jego podkręconym dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę z linii bramkowej wybił obrońca rywali.
Paweł Panek (LKS Start Kamień): - Nie znam powodu, z którego tak weszliśmy w ten mecz. To było bardzo trudne spotkanie. Na treningach ćwiczyliśmy długie, prostopadłe podania, wrzutki. Może to wina stresu? Może po prostu gorszy dzień? Po rozegranych do tej pory meczach widać, że mamy silną ekipę, która reprezentuje znacznie wyższy poziom niż tylko A-klasa. Nie można tu mówić o jakiejś zadyszce, bo na przykład ostatnie skromne zwycięstwo w Regulicach to suma niewykorzystanych sytuacji oraz warunków atmosferycznych. Na przemoczonym boisku nie jest łatwo o swobodną grę. Dzisiaj brakowało nam Jacka Kozła, który swoimi warunkami fizycznymi pomaga w rozbiciu bloku defensywnego. Tuż przed meczem dowiedzieliśmy się, że rywale będą grać bez nominalnego bramkarza. Szukaliśmy gdzieś w tym aspekcie swojej szansy, ale nieczęsto dochodziliśmy do takich sytuacji, gdzie mogliśmy go zaskoczyć. Ostatnio zacząłem ćwiczyć wrzucania podkręcanych piłek z rzutu rożnego i w sytuacji z 64. minuty spróbowałem tego zagrania. Sędzia podjął słuszną decyzję, bo nie było gola - zawodnik zdążył ją sięgnąć nogą.
Wiesław Liszka (Promyk Bolęcin): - Start Kamień jest bardzo groźny w stałych fragmentach gry. Uczulałem zawodników, by nie dawać im szans przy kornerach. Wiedzieliśmy, że lider będzie walczył o trzy punkty. Do końca pierwszej połowy wyglądało to naprawdę zachęcająco i obiecująco. Po przerwie zwyczajnie opadliśmy z sił. Gdybyśmy mieli jeszcze dwóch-trzech rezerwowych, moglibyśmy spokojnie urwać punkty gospodarzom. Ale to są właśnie typowe problemy zespołów z niższych lig. Nasz nominalny bramkarz nie dojechał na mecz, więc musieliśmy podjąć decyzję o postawieniu między słupkami Piotrka Pietraszka. Nie mam do niego pretensji o stracone bramki. Szkoda, że Sieprawski nie wykorzystał swojej sytuacji, bo wtedy mogło być różnie. Na pewno trener rywali będzie z nimi analizować te sytuacje z pierwszej połowy, ponieważ popełniali szkolne, podręcznikowe błędy. Tak jak już wspomniałem, gdybyśmy mieli szybkiego rezerwowego, który w tej drugiej odsłonie wykorzystywał luki odsłaniających się piłkarzy Startu, to bylibyśmy w stanie wyjść nawet na prowadzenie. Jestem zadowolony, gdyż namieszaliśmy trochę w szykach przeciwnika i dziękuję zespołowi za walkę. Nie był to taki mecz jak z UKS-em Dulowa, gdzie mieliśmy kilkanaście sytuacji, ale wykorzystaliśmy dzisiaj w zasadzie wszystko co sobie stworzyliśmy. Chciałbym, abyśmy zapewnili sobie utrzymanie w chrzanowskiej A-klasie, jednak wymagałbym większego profesjonalizmu od swoich graczy.
RELACJA ZREALIZOWANA W RAMACH USŁUGI FUTMAL PREMIUM
RELACJA ZREALIZOWANA W RAMACH USŁUGI FUTMAL PREMIUM
Źródło: Przemysław Marczewski
Dodano: 2020-10-11 14:47:06
Tweet
Zobacz też: Keeza Klasa A (Chrzanów)