
Bardzo ciekawie zapowiadał się pojedynek w Dojazdowie. Miejscowi, będący liderem ligowej tabeli, gościli solidny zespół Szreniawy Koszyce. Nikt w tym pojedynku skóry łatwo nie chciał sprzedać, a obie drużyny spotykające sie w spotkaniach mistrzowskich, są gwarantem dobrych zawodów. Tak też było i tym razem w Dojazdowie.
Spotkały sie dwie solidne drużyny. Jak to bywa w takich spotkaniach, początek to wyczuwanie siebie nawzajem, na co kogo stać w tym meczu. W 13 mincuie zaatakowała odważniej Szreniawa. Goście "poklepali"przed bramką Partyzanta, wystawiony na próbę na dwunastym metrze zostaje Noga, lecz fatalnie pudłuje w dogodnej okazji, strzelając silnie ponad bramką! Ciekawy mecz, bez kalkulowania, w którym jedni jak i drudzy chcięli zagarnąć pełną pule. Dużo składnych akcji, odważnych decyzji, jak też sporo sytuacji do zdobycia bramek. Partyzant czekał niczym wytrawny bokser na swoją bramkową okazję. Ta przydarzyła się w 38 minucie meczu. Ze środka pola zagrał na lewo Wiatr, tam rajdem popisał się Wilk, który ograł w polu karnym dwóch obrońców Szreniawy – dograł do Linczowskiego, a temu nie zostało nic jak tylko skierować piłkę do siatki. 1:0 dla miejscowych. Siedem minut później, tuż przed końcowym gwizdkiem arbitra, zamykającym pierwszą część zawodów – Partyzant podwyższył prowadzenie. Fatalny błąd we własnym polu karnym, przy wyprowadzaniu piłki popełnił Noga. Socha odebrał piłkę zawodnikowi, któremu nie pozostało nic innego, jak tylko pokonać pewnym strzałem Kurczaba. Jakież poważanie musi mieć ten gracz w drużynie Szreniawy, widać było po zawodnikach gości. Nikt nie zganił Nogi za owy błąd, a gracze Szreniawy mobilizowali się wzajemnie, by wrócić do spotkania. W tej części zabrakło jednak już czasu na pokaz umiejętności i mięliśmy przerwę.
Druga część spotkania rozpoczęła się z mocnym postanowieniem poprawy swojej gry przez gości – co w pierwszej połowie nie wyglądało wcale tak źle, gdyby nie stracone dwa gole. Widać w szatni gości zawrzało podczas przerwy. W 47 minucie, Szreniawa miała swoją znakomitą okazję by zdobyć gola kontaktowego. Gwóźdź kropnął z szesnastego metra a piłka odbiła się od poprzeczki i linni bramkowej wychodząc w pole gry. Miejscowi "wrócili z dalekiej podróży", bo trzeba przyznać, ze jeśli gol by padł – była by to bramka z cyklu "stadiony świata" i zapewne najładniejszy gol zawodnika w przygodzie z piłką! W 60 minucie meczu, kapitalną obroną popisał się bramkarz Partyzanta Tomczyk, broniąc na raty strzał Krystaina Stalmacha z dwunastego metra. Goście swoją najlepszą sytuację meczową mięli dziś w minucie 80. Kałuża dorzucił w pole karne z lewej strony, a Łukasz Stalmach nie trafił piłką do siatki, po strzale głową z metra od bramki!
Końcowy wynik 2:0 dla Partyzanta Dojazdów, który umocnił się na pozycji lidera w tej klasie rozgrywkowej. Miejscowi mają za sobą mecze z wyżej notowanymi rywalami w których zdobyli sporo punktów. Jak wiadomo nie od dziś jednak, by mysleć o czymś więcej trzeba wygrywać z drużynami z dolnej części tabeli, bo w tych spotkaniach gra się najtrudnej. Na dziś dzień gospodarze wydają sie być przygotowani na takowy rozwój boiskowych wydarzeń, co widać po ich grze i zaangażowaniu poszczególnych zawodników. Każdy wie co ma robić na murawie,naprawiając przy okazji błędy kolegów.
Wynik wcale nie wydaję się być tak oczywistym, jak wygląda to w pomeczowym protokole. Gdyby goście strzelili gola, dwa w tym spotkaniu, nie było by w tym nic dziwnego – wszak na takowe bramki zasłużyli. Gdyby mięli lepiej nastawione celowniki, spotkanie zakończyło by się pewnie zupelnie innym wynikiem. Gdyby Partyzant strzelił bramkę numer trzy w tym meczu, pewnie zamknąłby te zawody. Spotkanie zakończyło się jednak tak jak brzmi wynik końcowy i za tydzień, dwa nikt nie będzie pamiętał jak wyglądał sam mecz. Wynik idzie w świat i tabela pokazuje, kto jest na jakiej pozycji.
W Dojazdowie sporo zmian w porównaniu z poprzednim sezonem. Drużyna została solidnie wzmocniona i być może właśnie ten sezon okaże się przełomowym w tej podkrakowskiej miejscowości. Na myśli mam oczywiście sportowy awans do wyższej klasy rozgrywkowej.
Klasa A (Kraków I), 05.09.2020
Partyzant Dojazdów – Szreniawa Koszyce 2:0 (2:0)
Linczowski 38', Socha 45'
Partyzant: Tomczyk – Lejda, Chłoń Dariusz, Serafin (80 Poskrobko), Linczowski (70 Rafałowski), Socha (55 Dziubas), Rutka, Kubacki, Chłoń Dawid, Wilk (60 Gruchała), Wiatr (70 Kwiecień).
Szreniawa: Kurczab – Stanek (72 Golba), Niedźwiedź, Gibała, Stalmach Krystian, Noga, Zachara, Stalmach Łukasz, Dziadawa, Kałuża, Gwóźdź (55 Zuwała).
Doszli tacy zawodnicy jak:
Serafin, Wilk (Michałowianka)
Tomczyk – po cięzkiej kontuzji zerwania wiązadła w kolanie – wrócił do gry po dwóch latach - Bardzo pewny i solidny – dyrygujący od tyłu poczynaniami zespołu (pozycja bramkarz)
Wiatr – mający występy w drużynach z wyższych lig m.in: Sokół Kocmyrzów, Hutnik Kraków
Dziubas – zawodnik którego przedstawiać sympatykom piłki pewnie nie trzeba
Lejda – m.in: Hutnik Kraków
Poważnie kontuzjowani jednak są Ci, którzy stanowili o sile Partyzanta. Mowa o Patryku Kaliszu i Przemysławie Kaliszu. Jeden ma uraz kostki a drugi problemy z kolanem. Czas powrotu na boisko wydaje się długi. Oby wszystko miało swój szczęśliwy bieg, bo dzięki takim zawodnikom liga jest o wiele ciekawsza.
Kiedy jak nie teraz sportowy awans. Dopóki jednak piłka w grze – wszytsko trzeba udowodnić na boisku, by przedsezonowe założenia nie okazały sie po raz kolejny fikcją!
Źródło: Sebastian Gratkowski (tekst), Grzegorz Broś (foto, archiwum)
Dodano: 2020-09-06 21:03:15
Tweet
Zobacz też: Keeza Klasa A (Kraków I)
Szreniawa Koszyce Partyzant Dojazdów