
Grębałowianka przed sezonem zmieniła grupę w Klasie Okręgowej. Zamiana z I na II grupę, miała być tym, o co miejscowi starali się od lat – widząc właśnie tam swoje miejsce. Udało się to w tym roku, ale czy wyjdzie to na dobre, okaże się pewnie w "praniu", podczas ligowego sezonu.
Dziś mięliśmy debiut Grębałowianki, po latach właśnie w tej grupie – debiut jakże bolesny dla zawodników, działaczy oraz wszystkich kibiców miejscowych licznie zgromadzonych na stadionie!
Przeciwnikiem gospodarzy, drużyna krakowskiego Borku, która w ubiegłym sezonie nie rozpieszczała swoją grą i na koniec sezonu znalazła się w dolnych rejonach ligowej tabeli.
Faworytem na papierze miejscowi, ale papier to papier – wszystko weryfikuje boisko – nie od dziś to wiadomo, a to dziś brutalnie zostało zweryfikowane – kto był w tym spotkaniu drużyną lepszą, poukładaną, mającą pomysł na grę i przede wszystkim był skuteczniejszy!
Lepiej zaczęli goście. W 5 minucie Dziekan przebojem wdarł się w pole karne, lecz udana interwencja Zawartki zażegnała utraty gola przez miejscowych.
Na odpowiedź Grębałowianki nie trzeba było długo czekać. Z prawej strony korner wykonywał Zdziarski – duży błąd bramkarza gości, który po rękach puścił futbolówkę, a Pikuła skorzystał z prezentu i głową skierował piłkę do siatki.
Wydawać by się mogło, że może być tylko lepiej dla miejscowych. Wydawać się tylko mogło, gdyż takie myślenie w tym meczu było bardzo zgubne.
W 22 minucie mięliśmy kontrowersję. Arbiter główny wskazał na "wapno" dla Borku, lecz po konsultacji z bocznym odgwizdany został korner. Decyzja jak najbardziej słuszna, gdyż o faulu w polu karnym nie mogło być mowy.
Po tej sytuacji, Borek jakby złapał "wiatr w żagle" i uwierzył, że swoją grą można miejscowych zaskoczyć. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 25 minucie Seweryn, po bardzo ładnej akcji zespołowej gości doprowadził do remisu.
Drużyna Borku po strzelonej bramce jakby jeszcze bardziej uwierzyła w siebie, co "gołym okiem" było widać na murawie. Efektem tego rzut karny w 36 minucie, kiedy to Lis w szesnastce nieprzepisowo zatrzymał Wcisłę. Egzekutorem Dąbrowski i przyjezdni wychodzą na prowadzenie.
Gdy wydawało się, że takim wynikiem zakończy się pierwsza część spotkania – "sypnęło" kolejnymi bramkami, a obie zdobyli "Borkowianie"!
W 45 minucie Zawartka fauluje w polu karnym Seweryna, a sędzia główny znów wskazuje na punkt oddalony o jedenaście metrów od bramki. Pewnym strzelcem ponownie Dąbrowski i goście wychodzą na dwubramkowe prowadzenie.
Tylko dzięki obecnie obowiązującym przepisom – bramkarz Grębałowianki dostaje żółty kartonik (nie można karać podwójnie czerwoną kartką + rzut karny). Co ciekawe na ten moment miejscowi nie mają drugiego bramkarza, więc jedynym ratunkiem zawodnik z pola między słupkami.
W doliczonym czasie pierwszej połowy, tuż przed gwizdkiem arbitra zarządzającego przerwę – Borek zaatakował raz jeszcze. Jak się okazało był to atak znów skuteczny! Strzelcem gola Seweryn, który technicznym strzałem z okolic szesnastki zaskoczył Zawartkę i całą linie defensywną gospodarzy.
Do przerwy wynik, którego mało kto się spodziewał – śmiem powiedzieć, że zarówno u gospodarzy jak też u gości. 1:4 do przerwy.
Druga odsłona meczu nie była już tak ciekawa, jak jej pierwsza część. Goście uważnie grający od tyłu i nastawieni na kontry – co w przypadku takiego wyniku jest sprawą normalną i zrozumiałą.
W 55 minucie przyjezdni podwyższają swoje prowadzenie. Długie podanie z własnej połowy – uruchomiony z przodu Seweryn, który technicznym strzałem pokonuje ponownie Zawartkę. Trzeci gol tego zawodnika w tym spotkaniu.
Grębałowianka nie mogła w żaden sposób odnaleźć się w tym meczu, a liczba straconych goli spowodowała, że sami jej piłkarze nie wierzyli, że coś można jeszcze odbudować.
W 88 minucie próbował Pikuła, lecz w znakomitej sytuacji spudłował. Na tyle by było, po stronie gospodarzy w tym meczu.
Borek, jakby chciał, żeby to spotkanie trwało i trwało, gdyż piłkarze tego zespołu czuli się dziś bardzo dobrze. Efektem tego kolejny gol dla Nich. W doliczonym czasie Warchoł wykorzystał kolejny błąd defensywy miejscowych – dobijając gospodarzy i strzelając szóstą bramkę w tym meczu dla Drużyny Borku!
Podsumowując:
Brutalny był dziś powrót do grania, po długiej przerwie dla drużyny Grębałowianki. Drużyna przegrała wysoko na własnym boisku. Tak wysoko, że ludzie próbujący sobie przypomnieć taki wynik na własnym obiekcie – mieli spory problem.
Sporo jest problemów kadrowych w Grębałowie to trzeba powiedzieć głośno – jednak Ci którzy reprezentują Klub na murawie, powinni robić wszystko, by w przyszłości nie dochodziło do takich boiskowych wydarzeń. Oby wszystko zostało wyjaśnione jak najszybciej, bo już w najbliższą środę Grębałowainkę czeka kolejny ligowy mecz z Dąbskim Kraków, a za tydzień spotkanie z Nadwiślanem Kraków.
Warto pochwalić po spotkaniu zawodnika Borku Seweryna, który był piłkarzem wyróżniającym się, a zdobycie trzech goli mówi samo za siebie. Ten 17-latek, jeśli będzie miał w głowie poukładane, nie skusi się na granie za "kiełbaskę i grilla" – możemy o nim jeszcze nie raz, nie dwa usłyszeć na wyższym ligowym poziomie. Trzymam kciuki za rozwój przygody z piłką, bo ten zawodnik jest wart wypłynięcia na szerokie wody!
Klasa Okręgowa (Kraków II), 08.08.2020
Grębałowianka Kraków – Borek Kraków 1:6 (1:4)
Pikuła 13' – Seweryn 25', 45+1, 55', Dąbrowski 36' (k), 45' (k), Warchoł 90+1
Grębałowianka: Zawartka – Skalski (46. Liberacki Jan), Gruchała, Lis, Czekaj, Lipięta (46. Pietruszewski), Czubaj (65 Lampart), Krawczyk, Kozioł, Pikuła, Zdziarski.
Borek: Kohlbrenner – Skubisz, Gorzkowski, Studnicki, Wilkołek, Warchoł, Wawrzonek (85. Strzeboński), Dziekan (60. Zapalski), Wcisło, Seweryn (70. Kruszyński), Dąbrowski (80. Ziarko).
Źródło: Sebastian Gratkowski
Dodano: 2020-08-08 22:23:15
Tweet
Zobacz też: Keeza Klasa Okręgowa (Kraków II)