
Sobotnie popołudnie w Bęble, zapowiadało się niezwykle ciekawie. Wszak przyszło zmierzyć się zespołom, które znajdują się na dwóch czołowych lokatach w ligowej tabeli. Orzeł lideruje, z kompletem punktów, a drużyna Partyzanta ustępuje jedynie dwoma punktami. Mecz zatem o pierwsze miejsce na ten moment w rozgrywkach. W ubiegłym sezonie obie ekipy rywalizowały ze sobą jak równy z równym, zajmując kolejno drugą lokatę ( Partyzant), oraz trzecią (Orzeł). W obecnych rozgrywkach zapowiada się podobny przebieg rywalizacji, choć "wieść niesie", że głównym kandydatem do awansu będzie drużyna z Bębła. Jak wiadomo wszystko weryfikuje boisko i walczyć o punkty trzeba w każdym spotkaniu.
Odważniej spotkanie rozpoczęli goście, którzy za sprawą Linczowskiego mogli wyjść na prowadzenie. Napastnik przyjezdnych miał idealną szansę na gola w siódmej minucie meczu, kiedy to z dwunastego metra fatalnie spudłował. Partyzanci złapali się za głowę, rozpamiętując ową okazję, a miejscowi wyszli z szybką kontrą, wykorzystując rozluźnienie w ich szeregach. Akcja gospodarzy zakończyła się golem, a jej autorem Bigaj, który uprzedził w polu karnym Przemysława Kalisza i skierował piłkę do bramki. Goście jeszcze nie otrząsnęli się po utracie gola, a już minutę poźniej przegrywali różnicą dwóch bramek! Z prawej strony dośrodkował Suszek, a całą akcję zamknął Szwajcowski, strzelając gola głową. Szaleństwo na trybunach, radość na ławce rezerwowej Orła. Lepszego początku meczu nie można było sobie wyobrazić. Można powiedzieć ustawiony mecz, lecz z takim przeciwnikiem jakim jest drużyna Partyzanta, nie można osiąść na laurach.
Otwarty mecz w wykonaniu obu zespołów dawał do zrozumienia, że w tym spotkaniu bramki jeszcze zobaczymy, wszak obie drużyny mają w swoich składach solidnych graczy ofensywnych.
Sygnał do ataku dla gości, dał w dwudziestej piątej minucie Linczowski. Uderzał z szesnastego metra, a Zielonka z wielkim trudem odbił piłkę na rzut rożny. Trzeba powiedzieć, że zawodnik zasłonięty był przez całą formację defensywną oraz ostro świecące słońce, co tylko utrudniało interwencję. Mecz się wyrównał a sytuacje do zdobycia gola, mięli zarówno jedni jak i drudzy.
W czterdziestej minucie gospodarze przeprowadzają akcję, którą zamieniają na gola numer trzy w tym spotkaniu. Nawrocki w polu karnym dogrywa do Szwajcowskiego, któremu pozostaje dołożyć tylko nogę i wyprowadzić miejscowych na prowadzenie różnicą już trzech bramek!
Do przerwy wynik 3:0 dla Orła. Wynik, którego mało kto się spodziewał zarówno u gospodarzy jak i gości pewnie.
W przerwie w szatni przyjezdnych było głośno... niech to będzie najdelikatniejsze określenie, tego co tam się działo.
Druga odsłona meczu, zaczęła się podobnie, jak jego pierwsza część. Po rzucie wolnym z lewej strony, zakotłowało się w polu karnym Orła, a uderzona przez Dariusza Chłonia piłka wylądowała na bocznej siatce. Moment później swoją dobrą okazję miał Ząbczyński, lecz ofiarne wyjście Zielonki, zażegnało niebezpieczeństwu. Widząc, że sytuacje bramkowe pojawiają się, trener Partyzanta – Stachurski, zmienił obrońcę Morańskiego na napastnika. Goście odsłonili defensywę, grając trójką i licząc na ofensywne zapędy swoich graczy.
Odważna decyzja, jednak przy obecnym wyniku, wydawała się słuszna, chcąc coś jeszcze ugrać w meczu. W sześćdziesiątej minucie meczu, prowadzący zawody arbiter, musiał przerwać na moment spotkanie. Wszystko przez kibiców miejscowych, którzy zadowoleni z wysokiego prowadzenia odpalili pirotechnikę. Trzeba przyznać, że wyglądało to ciekawie i dodawało meczowi kolorytu. Popisom kibiców na trybunach, postanowili dorównać miejscowi piłkarze. W minucie sześćdziesiątej piątej swój popis strzelecki rozpoczął napastnik Orła – Nawrocki. W tejże minucie podwyższył on na 4:0 dla gospodarzy, zdobywając gola strzałem z woleja z dwunastego metra. Na kolejną bramkę tegoż zawodnika, czekać trzeba było dziewięć minut. W siedemdziesiątej czwartej minucie ograł on Stolarskiego w sytuacji sam na sam i umieścił piłkę w siatce. Goście rozbici. Rzadko kiedy zdarza się, żeby drużyna z czołówki traciła tyle bramek w jednym spotkaniu. Widać to było wymownie po minach zawodników Partyzanta, gdzie złość mieszała się z rozczarowaniem ze swojej boiskowej postawy.
Kolegów z boiska, nie zamierzał oszczędzać dziś jednak Nawrocki... Co więcej w minucie siedemdziesiątej ósmej, strzelił on swojego kolejnego gola. Bramka numer sześć dla Orła, oraz bramka numer trzy w dzisiejszym meczu Nawrockiego! Partyzanta stać dziś było tylko na jedno, honorowe trafienie w minucie osiemdziesiątej. Linczowski odnalazł się w polu karnym i pewnym strzałem pokonał Zielonkę.
Gdy wydawało się, że takim rezultatem zakończy się ten mecz, kolejny raz przypomniał o sobie Nawrocki. Na boisku leżeli zawodnik gości oraz gospodarzy, lecz arbiter zastosował przywilej korzyści. Na całym zamieszaniu najleiej skorzystał napastnik Orła, który strzelił swoją czwartą bramkę w tym spotkaniu, a siódmą dla Orła Bębło! Zaraz potem, arbiter zakończył to spotkanie.
Z wysokiej wygranej mogą być zadowoleni gospodarze, którzy pokazali tym spotkaniem, że są najpoważniejszym kandydatem do awansu.Trener Dudek ma do dyspozycji zawodników, którzy solidnie wywiązują się z powierzonych im zadań boiskowych. Opiekun zrezygnował z pracy w Spójni Osiek i teraz w pełni może skupiać się na pracy w jednym klubie – Orle Bębło. Jak widać praca ta idzie w bardzo dobrym kierunku.
Na graczy Partyzanta został "wylany kubeł zimnej wody" i muszą jak najszybciej zapomnieć o tym meczu. Czas na rehabilitację już za tydzień, kiedy to w Dojazdowie podejmować będą solidną drużynę Jastrzębca Książ Wielki.
Klasa A (Kraków I) 14.09.19 godz. 16.00 – Bębło
Orzeł Bębło – Partyzant Dojazdów 7:1 (3:0)
Bigaj 8', Szwajcowski 9', 40', Nawrocki 65', 74', 78', 89' – Linczowski 80'
Orzeł: Zielonka – Lorenc (75 Zawadzki), Robak, Mirek, Habuda – Suszek (71 Serafin), Bajołek, Łaśko (65 Kusiak), Bigaj (80 Grzybowski) – Nawrocki, Szwajcowski (85 Wąsik).
Partyzant: Stolarski – Chłoń Dariusz, Morański (55 Ząbczyński), Kalisz Przemysław, Gruchała – Biały, Kalisz Patryk, Kwiecień (46 Wójcik), Socha (70 Poskrobko), Chłoń Dawid (70 Szarlej) – Linczowski.
Sędziowali: Karasiewicz Artur, Gręda Łukasz, Przysiężniak Marcin
Widzów: 150
Źródło: Sebastian Gratkowski (tekst), Grzegorz Broś (foto)
Dodano: 2019-09-15 14:13:09
Tweet
Galeria zdjęć
Zobacz też: Klasa A (Kraków I)