
III liga (małopolsko-świętokrzyska), 24.05.2014
Hutnik Nowa Huta – BKS Bochnia 4:2 (3:2)
Guja 22, Świątek 32, Ochman 37, Serafin 86 – Zubel 13, Majka 25
Sędziowali: Szymon Ubożak – Przemysław Białacki, Krzysztof Piekarski (Kielce)
Żółte kartki: Stokłosa, Majka (BKS Bochnia)
Widzów: 200
Hutnik: Jasowicz – Cieśla (60 Antoniak), Bienias, Ochman, Jagła (88 Pishchevskyi), Gamrot, Serafin, Świątek, Murzyn (67 Sierakowski), Guja, Lubera (40 Stanek)
Bochnia: Czapla – Kasprzyk, Wasyl, Mazur, Siwek, Szkotak, Stokłosa, Dobranowski, Majka (75 Mus), Łyduch, Zubel
- Byliśmy wymagającym przeciwnikiem dla Hutnika – takimi słowami swoją wypowiedź na konferencji prasowej rozpoczął trener BKS Bochnia – Krzysztof Krok. Zespół z Bochni, mimo tego, iż do Nowej Huty, przyjechał w zaledwie 13 osobowym składzie, zaprezentował się bardzo dobrze. Goście dwukrotnie obejmowali prowadzenie. Ostatecznie punktów z Huty wywieźć się nie udało, a o wyniku zadecydowało doświadczenie piłkarzy Hutnika.
Do 13 minuty na boisku nie działo się nic ciekawego. Wtedy, to obrońcy Hutnika, po raz kolejny postanowili wycofać piłkę do swojego bramkarza. Norbert Jasowicz popełnił koszmarny błąd i zamiast wybić piłkę daleko przed siebie, stracił ją w polu karnym na rzecz Zubla, któremu nie pozostało nic innego jak wpakować piłkę do siatki. Niespodziewanie, to niżej notowani goście obięli prowadzenie w meczu. Hutnik pierwsze 20 minut, grał wręcz fatalnie, nie potrafiąc wyjść z piłką z własnej połowy. Gospodarzom, którzy nie tworzyli akcji ofensywnych wystarczył jeden przerzut piłki ze środka pola do wychodzącego na pozycję Gui, by ten doprowadził do remisu. Wynik remisowy utrzymał się zaledwie trzy minuty. Siwek popędził z piłkę na bramkę Hutnika, dośrodkował w pole karne, a tam najlepiej odnalazł się Majka, który niemal wpadł z piłką do bramki. I znów, to faworyt spotkania musiał odrabiać starty. Piłkarze z Bochni mieli jeszcze szansę, podwyższyć wynik, ale piłka po strzale Majki z 27 minuty poszybowała nad poprzeczką. Znacznie lepiej w odpowiedzi 3 minuty później na bramkę strzelał Ochman, lecącą tuż pod porzeczkę piłkę, na rzut rożny zdołał wybić Czapla. Nie wiele to jednak dało gościom, gdyż po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, wybita przez obrońców Bocheńskiego piłka, trafiła pod nogi Świątka, a ten efektownym uderzeniem skierował ją do bramki. Hutnik ponownie doprowadził do remisu. W 34 minucie na bramkę Bocheńskiego główkował Ochman, ale piłka po jego strzale przeleciała tuż obok słupka. Ten sam zawodnik 3 minuty później wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Pewnie dopadł do dośrodkowanej w pole karne piłki i mocnym uderzeniem umieścił ją w siatce. W końcówce pierwszej połowy dobrej okazji na podwyższenie wyniku nie wykorzystał Świątek, który z bliskiej odległości uderzył tuż obok słupka. Szasnę na bramkę mieli też piłkarze gości. Uderzenie głową Zubla z 43 minuty, było jednak za słabe, by mogło zaskoczyć Jasowicza.
W przerwie mimo, iż trenujący Hutnika Andrzej Paszkiewicz, nie dokonał żadnej zmiany (w pierwszej połowie Luberę zastąpił Stanek), to wydawać by się mogło, że na drugą część zawodów wyszła zupełnie inna jedenastka. Hutnik w niczym nie przypominał drużyny z pierwszej połowy, która przez pierwsze 20 minut grała głównie do własnego bramkarza. Gospodarze w pełni kontrolowali przebieg gry na boisku raz po raz tworząc groźnie akcje pod bramką gości. Na czwartego gola garstka przybyłych na ten mecz kibiców, musiała czekać, aż do 86 minuty. Warto wspomnieć, że tak słabej frekwencji na Suchych Stawach dawno już nie było. Widać część kibiców Hutnika, mobilizuje się tylko na wybrane mecze. Szkoda, że kibice nie wybrali się na stadion, by zobaczyć na żywo występ swojej drużyny, bo w drugiej połowie ich idole stworzyli kilka ładnych dla oka akcji, czego uwieńczeniem była cudowna bramka Patryka Serafina z 86 minuty spotkania. Wcześniej dobrych okazji nie wykorzystali Guja, który podczas dobitki, trafił wprost w bramkarza oraz Serafin, który oddał efektowny strzał z woleja, po, którym piłka poszybowała nad bramką Czapli. W 73 minucie zakotłowało się w polu karnym gości, a szansę na zdobycie gola w jednej akcji mieli Guja, Ochman i Stanek, piłka jednak jak zaczarowana, po żadnym z uderzeń Hutników nie chciała znaleźć drogi do bramki. Nadeszła 86 minuta, piłkarze Hutnika, egzekwowali rzut rożny, odbita przez obrońców piłka trafił do Serafina, a ten cudownym strzałem z narożnika pola karnego umieścił ją w okienku bramki gości. Kunszt strzelca docenił w pomeczowej wypowiedzi nawet trener gości, życząc, by finale Ligi Mistrzów, padały równie efektowne gole co dzisiaj w Nowej Hucie.
Hutnik wygrał z walczącą o utrzymanie drużyną BKS Bochnia. Zespół z Nowej Huty, następne spotkanie na własnym stadionie rozegra już w przyszłą sobotę z Wierną Małogoszcz. Miejmy nadzieję, że ostatni występ Hutników obejrzy więcej niż 200 osób.
Źródło: dariusz grochal
Dodano: 2014-05-25 14:40:58
Tweet
Galeria zdjęć
Zobacz też: III liga (Małopolska-Świętokrzyskie)